Nowa usługa! PROJEKT LOGO dla firmy – unikalny znak i identyfikacja wizualna.

Szczegóły
Featured
Tag
Ilustracja projektanta UX przy biurku z lupą i monitorem, symbolizująca audyt użyteczności UX strony internetowej.
Audyt UX
|
2024-12-06

Są strony, które wyglądają profesjonalnie. I to jest właśnie problem.

Właściciel firmy często mówi mi to samo: „Strona jest ładna. Zrobiliśmy ją niedawno. A jednak leadów mało. Sprzedaż nie rośnie. Ludzie wchodzą i znikają”...

Właściciel firmy często mówi mi to samo: „Strona jest ładna. Zrobiliśmy ją niedawno. A jednak leadów mało. Sprzedaż nie rośnie. Ludzie wchodzą i znikają”. I wtedy zaczyna się polowanie na winnego: reklamy „nie te”, SEO „pewnie słabe”, rynek „trudny”, sezon „martwy”. Tylko że bardzo często prawda jest bardziej banalna i przez to bardziej bolesna: użytkownik trafia na stronę i po kilkunastu sekundach nie wie, co ma zrobić dalej. To nie jest problem „estetyki”. To problem decyzji. A decyzje w internecie są brutalnie proste: rozumiem – ufam – klikam. Jeśli na którymkolwiek z tych etapów coś się rozjeżdża, zaczyna przeciekać cały lejek. Nawet wtedy, gdy wszystko wygląda „profesjonalnie”.

Trzy błędy, które wracają w audytach jak bumerang

Brak jasnej oferty, czyli użytkownik ma się domyślić

Najczęściej strona zaczyna się od “o nas” w eleganckiej wersji: kilka akapitów o misji, zespole, doświadczeniu, pasji. Brzmi poprawnie. Tylko że użytkownik przyszedł po odpowiedź na jedno pytanie: co dokładnie dostanę i dlaczego mam to kupić tutaj, a nie gdzie indziej?

Gdy tej odpowiedzi nie ma od razu, uruchamia się mechanizm obronny: „to nie dla mnie”, „za dużo czytania”, „nie mam czasu”. Biznesowa konsekwencja jest prosta: tracisz uwagę zanim w ogóle zacznie się rozmowa.

Chaos w nawigacji, czyli firma zna swój świat, a klient nie

Drugim klasykiem jest menu zrobione pod strukturę firmy, a nie pod logikę wyboru klienta. Kategorie są „wewnętrzne”, nazwy brzmią tak, jakby powstały na spotkaniu działu, a nie w głowie osoby, która ma problem do rozwiązania.

Efekt? Użytkownik błądzi. Próbuje kliknąć, cofa się, szuka “oferty”, “cennika”, “kontaktu”, “jak to działa”. Jeśli musi się domyślać, to w pewnym momencie odpuszcza. I odpuszcza nie dlatego, że jest „głupi”, tylko dlatego, że ma alternatywy. Jedno kliknięcie w Google i jest u konkurencji.

Formularze i wezwania do akcji, które zabijają konwersję

Trzeci błąd jest najbardziej niewdzięczny, bo często niewidoczny dla właściciela. Strona ma przycisk. Ma formularz. Teoretycznie „jest kontakt”. Praktycznie jednak wszystko działa jak próg w drzwiach: za dużo pól, brak informacji co się wydarzy po wysłaniu, komunikaty bez sensu, przyciski brzmiące jak koniec rozmowy.

Użytkownik nie składa zapytania, bo coś go zatrzymuje. Nie zawsze potrafi to nazwać. Po prostu czuje tarcie. A tarcie w lejku sprzedaży oznacza jedno: ucieczkę.

W tym miejscu wchodzi audyt UX. I robi porządek.

Audyt użyteczności UX to szybka, ekspercka analiza strony pod kątem tego, czy użytkownik rozumie ofertę i potrafi bez tarcia wykonać kluczowe działania: przejść przez stronę, znaleźć odpowiedź, skontaktować się, kupić, wypełnić formularz. Nie jest to „opinia o designie” ani akademickie rozważania o tym, czy kolor jest ładny. Audyt UX to diagnoza: gdzie tracisz ludzi i dlaczego.

Największa przewaga jest taka, że audyt UX pozwala poprawić stronę bez przebudowy całego serwisu. W wielu firmach to jest jedyna sensowna droga, bo pełny redesign bywa kosztowny, czasochłonny i często robiony „w ciemno”. A tu chodzi o coś innego: najpierw zobaczyć, co realnie blokuje wyniki, a dopiero potem podejmować decyzje o większych zmianach.

Jeśli miałbym to porównać do medycyny, to audyt UX nie jest operacją plastyczną. To jest sensowna diagnostyka, która mówi: tu boli, tu tracisz energię, tu masz stan zapalny, tu jest ryzyko. I dopiero wtedy można działać mądrze.

Co konkretnie sprawdza dobry audyt UX

Dobry audyt nie kończy się na hasłach typu „przyciski mogłyby być większe”. On wchodzi w kluczowe ścieżki: jak użytkownik przechodzi od wejścia na stronę do decyzji, gdzie się gubi, co go rozprasza, gdzie brakuje argumentu albo zaufania. Analizuje się strukturę treści, język, hierarchię informacji, spójność nawigacji, momenty wahania, miejsca porzuceń.

W praktyce bardzo często audyt UX dotyka tych samych obszarów: sekcja otwierająca i obietnica wartości, oferta i jej czytelność, nawigacja, treści budujące zaufanie, formularze i CTA, wersja mobilna. Zwykle też wychodzi, że firma mówi o sobie za dużo, a o kliencie za mało. Albo że strona zakłada, iż użytkownik “wie”, podczas gdy on dopiero próbuje zrozumieć.

I nagle okazuje się, że problem nie leży w “braku ruchu”, tylko w tym, że ruch wpada i wypada przez dziury w lejku.

Dlaczego audyt UX jest jednym z tańszych i rozsądniejszych ruchów

Kiedy firma pyta mnie o koszt “naprawy strony”, zwykle słyszę w tle jedno: lęk przed przebudową. I słusznie. Przebudowa bez diagnozy bywa po prostu kolejną drogą do tego samego miejsca, tylko droższą.

Audyt UX ma tę przewagę, że koszt jest nieporównywalnie niższy niż pełny redesign, a efekty potrafią być natychmiastowe, bo często wystarczą konkretne korekty: doprecyzowanie oferty, zmiana kolejności sekcji, uproszczenie formularza, wzmocnienie komunikatu w CTA, poprawa nawigacji. Nie trzeba burzyć domu, żeby naprawić drzwi, które się nie domykają.

To dlatego audyt UX traktuję jako pierwszy krok, kiedy firma chce poprawić wyniki, ale nie chce wrzucać pieniędzy w „ładniejsze UI” bez pewności, że to w ogóle rozwiązuje problem.

Kiedy warto zrobić audyt UX i co ma do tego grudzień

Grudzień jest specyficzny. Z jednej strony myśli uciekają w stronę zamknięcia roku. Z drugiej strony firmy domykają budżety i planują pierwszy kwartał. I właśnie tu audyt UX ma sens praktyczny, a nie tylko “teoretyczny”.

Jeśli audyt UX robisz przed startem większych działań w styczniu, to wchodzisz w nowy rok z planem. Nie z listą życzeń. Masz uporządkowane priorytety: co daje szybki efekt, co jest większym projektem, co warto wdrożyć od razu, a co spokojnie zaplanować. To oszczędza pieniądze i czas, bo przestajesz działać na ślepo.

A jeśli ktoś chce zamknąć temat księgowo-budżetowy w grudniu, da się to zrobić bez ciśnienia wdrożeniowego. W praktyce często wygląda to tak: formalnie temat jest zaklepany, a realizacja idzie w styczniu, kiedy ludzie wracają do pracy i można spokojnie działać.

Jak wygląda współpraca, jeśli audyt ma realnie pomóc, a nie być “raportem do szuflady”

Najgorszy scenariusz to audyt, który kończy się PDF-em i ciszą. Najlepszy to audyt, który staje się narzędziem dla zespołu: marketingu, sprzedaży, osoby od strony, dewelopera.

Dlatego ważne jest, żeby wynik audytu UX był czytelny, konkretny i osadzony w kontekście biznesu. Nie „bo tak”. Tylko: co poprawić, dlaczego to działa, co zmierzyć po wdrożeniu i jakie są priorytety. To jest moment, w którym audyt przestaje być usługą, a staje się planem domknięcia lejka.

Jeśli chcesz zobaczyć, jak wygląda u mnie proces i co dokładnie dostajesz, tutaj jest opis usługi: https://ux-man.pl/audyt-uzytecznosci-ux

Na koniec: brutalna prawda o “profesjonalnych” stronach

W 2026 roku strona firmowa nie wygrywa tym, że jest ładna. Wygrywa tym, że jest zrozumiała. Że prowadzi użytkownika. Że nie marnuje jego uwagi. Że ułatwia decyzję zamiast ją utrudniać. I to jest dobra wiadomość, bo w wielu przypadkach nie potrzebujesz rewolucji. Potrzebujesz diagnozy i konkretnych korekt. Audyt UX jest często najszybszym sposobem, żeby przestać zgadywać i zacząć domykać lejek.

Jeśli chcesz, możesz odezwać się i krótko opisać: jaka to strona, jaki cel (sprzedaż, leady, zapisy) i gdzie czujesz, że “przecieka”. Powiem wprost, czy audyt UX ma tu sens i od czego zacząć.

Jak myślisz: Twoja strona dziś bardziej pomaga sprzedaży, czy raczej ją spowalnia?

Piotr Trzaskowski
UX/UI MANAGER / CEO - UX-MAN

Podobne wpisy

Wszystkie wpisy

Zapytaj o projekt Aplikacji lub Strony Internetowej

Zapytaj o projekt Ux/UI Lub graficzny dla swojej firmy

Dziekujemy za wiadomość.
Odniesiemy się do niej w przeciągu najbliższej doby.
Coś poszło nie tak. Spróbuj wysłać wiadomość jeszcze raz.